Witajcie :)

Ze względu, że za dwa tygodnie obchodzę swoje urodziny i pewnie jakiś prezent od Mężula do mnie trafi ;) chciałabym również cieszyć się z Wami na blogu i uszczęśliwić, którąś z Was - stąd rozdanie.

Prezentem ode mnie jest naszyjnik, kolia w kolorze brzoskwiniowym (nude, zależy jak pada światło;)) na pozłacanym łańcuszku i z pozłacanymi wykończeniami przy kuleczkach :) Naszyjnik jest nowy, nieużywany, a jeśli nie jest w Twoim stylu, to pamiętaj, Mikołajki już niedługo i może warto uszczęśliwić kogoś bliskiego :)

Aby wziąć udział w losowaniu, wystarczy spełnić 4 kroki:
1. Zostać publicznym obserwatorem mojego bloga
2. Zostać "lubisiem" na Facebooku KLIK
3. Umieścić na swoim blogu podlinkowany banner do rozdania lub na Facebooku publicznie informację o rozdaniu (bannerek poniżej)
4. Napisać swojego maila, abym mogła się z Tobą skontaktować :)

TYLE :) 
Nie chcę, żebyście musiały głowić się nad jakimiś uzasadnieniami dlaczego do Was ma trafić naszyjnik itp :) Ma być miło i przyjemnie, a więc też proszę nie oszukujcie :) Dokładnie sprawdzę, czy wszystkie 4 kroki są spełnione i radzę nie przestawać obserwować bloga po rozdaniu bo w tym roku przewiduję jeszcze przynajmniej dwa rozdania, więc czemu miałyby Was ominąć? :)


Rozdanie trwa dwa tygodnie od 28.10-11.11.2015. Dzień po urodzinach, czyli 12.11.2015 wylosuję szczęśliwego zwycięzcę i poinformuję Was o tym na blogu :) Jeśli w ciągu 3 dni, wybrana osoba nie zgłosi się i nie skontaktuje ze mną, wtedy powtarzamy losowanie. Naszyjnik na terenie PL przesyłam na swój koszt.

WZÓR KOMENTARZA:
1. Obserwuję jako ...
2. Lubię na Facebooku jako ...
3. Informacja o rozdaniu ... (tutaj proszę o link do bloga, facebooka)
4. twój@email.com

Życzę dobrej zabawy i powodzenia :)

Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
Dzień dobry bardzo :)
Na weekendzie dodałam zdjęcie na Instagramie, od takie zwykłe selfie, pod zdjęciem wiele polubień <3 (dziękuję) i pytań na prv, czy moje kreski na oczach są poprawiane w PS/filtrach? Czy maluje je sama? No i czym? :)
Oczywiście zainteresowanie sprawiło, że cieplej zrobiło się na serduchu, a na twarzy wyłonił się uśmiech zadowolenia, że ktoś ogląda i mu się podoba :)
No to ku ścisłości:

  1. Nie poprawiałam ich ani w PhotoShopie, ani innym programie graficznym :)
  2. Maluję je sama 
  3. Przedstawiam Wam głównego bohatera tego zamieszania - Studio Lash Eye Liner Miss Sporty 001 Extra Black.
Producent pisze: Tusz do kresek o intensywnym kolorze pozwalający wykonać precyzyjne kreski na powiekach dzięki wygodnemu aplikatorowi. Wysoce trwały oraz odporny na rozmazywanie.
3,5 ml, dwa kolory: czerń i brąz. Cena ok 10 zł


No i po części się zgadzam, bo kolor jest intensywny, nie trzeba bawić się w ileś tam warstw, co byłoby mega irytujące, bo trzeba robić to z pełną powagą i precyzją, bo inaczej będziemy miały zamiast kociego spojrzenia zabawną "falkę" ;)
Potwierdzam też, że aplikator jest wygodny, nie jest to zwykły pędzelek, ale też nie pisak, tylko lekko elastyczny patyczek, na którym łatwo wyciągnąć z opakowania taką ilość tuszu jaką chcemy.

Niestety nie jest odporny na rozmazywanie, więc jeśli wpadnie nam coś do oka lub się zapomnimy możemy być pewne, że trzeba zerknąć w lusterko i sprawdzić czy jest ok ;) A co do trwałości, ja osobiście nie narzekam, ale przed namalowaniem kresek, przygotowuję powiekę. Czyli nakładam minimalną ilość podkładu, dzięki temu malusieńkie żyłki, które mogą prześwitywać na naszych powiekach zostają zamaskowane. Następnie pudruję powiekę, pudrem matującym i jeśli mam ochotę nakładam cienie, a jeśli nie to od razu maluję kreski. Niby nic wielkiego, ale nie zapominajcie o szczegółach, bo dzięki nim przedłużacie trwałość Waszego makijażu :) 
Czytałam wiele negatywów o tym linerze, nie chcę nikogo osądzać, że może nie potrafi się nim obsługiwać, lub nie tak przygotował powiekę, bo nie o to chodzi, ale moim zdaniem warto go przetestować, szczególnie że za kilka dni będzie w Rossmanie za ok 5 zł na promocji 50% i chociaż cena jest śmiesznie niska, można się z nim zakolegować :)
Dodam, też, że nikt nie urodził się z darem namalowania cudownej kreski jak z obrazka ;) Żeby faktycznie wychodziła idealna, trzeba troszkę poćwiczyć i nie denerwować się, jeśli zużyłyśmy połowę opakowania płatków kosmetycznych, a dalej jest krzywo ;) Na początki przygody z górną kreską polecam kredki i linery w pisaku :) Bardzo ładne kreseczki wychodzą, też jeśli użyjemy do ich namalowania np Cieni Inglot na mokro :) nie zapomnijmy tylko, że do ich precyzyjnego namalowania potrzebujemy zaopatrzyć się w cienki, skośny pędzelek :) 

źródło:kwejk.pl

Tak jak obiecywałam, w poprzednim poście, postanowiłam przetestować kolejną firmę ze średniej półki cenowej, która oferuje lakiery hybrydowe.
Cosmetics Zone, na równi z Semilac ma bardzo szeroką ofertę kolorystyczną, oprócz standardowych, podstawowych kolorów, znajdziemy u nich pastele, neony i wiele innych ciekawych odcieni z błyszczącymi drobinkami.
Ja na dobry początek kupiłam 4 kolory, aby sprawdzić jakość ich produktów. Zamówione przeze mnie kolory to:
- biel 003
- czerń 033
- szary PST5
- granatowy 079
Sklep w swojej ofercie proponuje lakiery w dwóch pojemnościach 7 ml i 15 ml. Mają dobrą konsystencję, może minimalnie bardziej wodnistą niż Semilac, ale nie przeszkadza to w ich nakładaniu. Pędzelki również są ok, ponieważ są wystarczająco miękkie aby móc równomiernie rozprowadzić lakier przy samych skórkach. A tak przedstawiają się same lakiery :)




Chciałabym zaznaczyć, że do wykonania manicure, używałam topu i bazy Semilac, ponieważ kupiłam je w zestawie startowym i bez sensu byłoby dokupywanie kolejnych :)
Nakładałam standardowo dwie cienkie warstwy lakieru, choć wydaje mi się, że spokojnie mogłam nałożyć trzy i kolejnym razem tak zrobię, bo jak wspominałam lakiery są ciut bardziej wodniste.
Poniżej mój mani. Pamiętajcie, że chcąc je przetestować, zdjęcie jest robione po tygodniu od nałożenia hybryd, a więc mam już mały odrost :)
A z samego noszenia jestem bardzo zadowolona. Lakier nie pęka, nie skurczył się, ani w lampie, ani podczas noszenia, nie odpryskuje i jest w idealnym stanie jak lakier Semilac, porównuję do Semilac, ponieważ kolor różowy to Semilac 060 Bubblegum Pink, a szarość i biel to lakiery Cosmetics Zone. Na kciukach i palcach serdecznych, nałożyłam naklejki wodne, dmuchawce i jaskółki, aby nie było zbyt nudno ;)



A tutaj naklejka z kciuków, z bliska i lakier Semilac 060 Bubblegum Pink



Podsumowując...z lakierów jestem bardzo zadowolona, są o prawie połowę tańsze niż Semilac, lecz nakładając 3 warstwy, będą się szybciej zużywać, ale mimo wszystko mogę śmiało stwierdzić, że jeśli jakiś kolor z ich kolekcji mi się spodoba, to kupuję z zamkniętymi oczami. Nie wiem czy trwałość jest ta sama jeśli nałożymy bazę i top z CZ i raczej osobiście się nie dowiem, bo w tej kwestii pozostanę przy Semilacu.
Mam jeszcze na oku do przetestowania jedną firmę, ale o tym wkrótce.
Będzie mi bardzo miło czytając Wasze komentarze :) Udanego weekendu! :)
Kochani, dziś krok po kroku opiszę jak ściągam lakier hybrydowy Semilac, nie niszcząc płytki paznokcia i nie uszkadzając jej w żaden sposób oraz pokarzę jak wyglądają moje paznokcie po łącznie 1,5 miesiąca noszenia hybryd.
Od czego zaczynamy?
Przed rozpoczęciem zmywania, przygotowuję sobie 10 kawałków folii aluminiowej, 10 wacików bezpyłowych, Aceton, chusteczkę, drewniany patyczek i striper do ściągania lakierów hybrydowych z Semilaca :) Przy ściąganiu lakieru nie używam metalowych narzędzi, aby nie zniszczyć płytki paznokcia.
Zaczynamy :) Porządnie nasączam waciki i przykładam do pazurka, po czym zawijam go folią... i czekam ok 15 minut :)


Wiem, że można jeszcze zmatowić pazurki, czyli spiłować delikatnie Top, aby aceton szybciej działał, ale w przypadku Topu Semilac, nie trzeba tego robić, a wszystko pięknie się rozpuszcza i szkoda w tym przypadku tracić czas :)
A tak wyglądają pazurki po ściągnięciu folii...


Całość delikatnie podważamy i zdrapujemy. Potrzeba troszkę cierpliwości i czasu aby dokładnie ściągnąć poprzedni lakier, ale w porównaniu z malowaniem paznokcie co 3-4 dni i czasem jaki poświęcamy na schnięcie i uważanie na świeżo pomalowane paznokcie i tak wychodzi krócej :) Do ściągania używam drewnianego patyczka i stripera.
Tak wygląda pazurek po ściągnięciu lakieru, lecz jeszcze przed polerowaniem i ściągnięciem resztek starego lakieru bloczkiem polerskim:


A poniżej mamy efekt podczas użycia bloczku...


I kiedy już skończymy posługiwać się bloczkiem, a nasze paznokcie są czyste wyglądają w ten sposób :) Pozostaje je opiłować, nałożyć odżywkę do paznokci i dwie warstwy ulubionego lakieru lub... zmatowić, przetrzeć Cleanerem i nałożyć bazę i świeży lakier hybrydowy... :)


I tak właśnie zrobiłam :) Tym razem manicure będzie urozmaicony o naklejki wodne, a lakiery których użyłam to Semilac i jeszcze jedna, inna firma, którą testuję i o niej napiszę już wkrótce :)


REASUMUJĄC W 4 KROKACH:

  1. Przygotowujemy akcesoria potrzebne do ściągnięcia lakieru hybrydowego 
  2. Przykładamy waciki mocno nasączone Acetonem i owijamy folią na 15 minut
  3. Po tym czasie pomagamy lakierowi odejść za pomocą stripera i drewnianego patyczka
  4. Resztki ściągamy bloczkiem polerskim 

Przepraszam za jakość zdjęć, ale były robione telefonem, lecz mam nadzieję, że mimo to wszystko jest czytelne i widoczne :)

Kilka dni temu pisałam o cudownym, czerwonym lakierze hybrydowym z Semilac - Intense Red. Aby uzupełnić dodatkowo makijaż o akcent czerwieni, postawiłam na błyszczyk Bell HypoAllergenic w kolorze czerwonym i jestem bardzo zadowolona.
Nie ukrywam, że nie chciałam kolejnej pomadki, a coś lżejszego i trafiłam idealnie. Błyszczyk jest lekki, nie ma natarczywego zapachu, nie lepi się na ustach i jest bardzo dobrze napigmentowany. Wystarczą dwie cieniutkie warstwy, aby uzyskać intensywny kolor na ustach. Jestem bardzo zadowolona z wyboru i nie ukrywam, że chętnie dokupię jeszcze jakieś inne kolorki :)

EDYCJA 22.10.15 :)
Poniżej uzupełniam post o dodatkowe fotki :) Zdjęcie numer jeden zrobione w ciepłym świetle. Na dłoni pociągnięta jest jedna warstwa błyszczyku, natomiast na zdjęciu numer dwa, widać jak kolor prezentuje się na ustach. Nałożyłam dwie porządne warstwy błyszczyku ;) Zdjęcie w świetle chłodnym/dziennym. Zdjęcia są zrobione telefonem. 








Pierwszy raz moja jesień charakteryzuje się kolorem czerwonym :) Zawsze jesienią wolałam używać lakierów w odcieniach brązu i pomarańczy, ewentualnie butelkowa zieleń. A wszystko zaczęło się od lakieru hybrydowego Semilac Intense Red. Piękna, klasyczna czerwień - zakochałam się :) A oto efekt koloru nr 027 i srebrnych hologramów z Inglota.

Klasyczny manicure, pasujący w sumie do każdej stylizacji, nie tylko jesiennej :)







Dziś obchodzimy Światowy Dzień Zwierząt i dlatego chciałabym Wam przedstawić moje ukochane 50 kilo wagi, w kolorze blond i najsłodszym spojrzeniem jakie znam :) Największy i najlepszy przyjaciel, którego ciężko w przyszłości będzie zastąpić. Oto Dior :)
Przygarnięty jako jedno miesięczny szczeniak, dawał nam w kość, ale teraz ciężko mi go zostawić nawet na kilka dni :)
Jeśli zastanawialibyście się nad zaadoptowaniem zwierzątka ze schroniska to zachęcam, ponieważ miłość jaką darzą nas czworonogi jest ogromna :) A dziś świętujmy ich dzień :)