Dziś pazurki z innej bajki :) Klasyczne, stylowe, pasujące do absolutnie każdej stylizacji i do każdej pory roku :) Sławne nudziaki, z drobnym zdobieniem na paluszkach serdecznych.
"Moda przemija, styl pozostaje" - Coco Chanel
Dziś chciałabym Wam pokazać ostatni manicure hybrydowy, który wykonałam koleżance :) Mani ozdobiony jest słodkimi naklejkami przedstawiającymi piórka oraz brokatem, aby nadać mu trochę imprezowego - Andrzejkowego charakteru :)


Na początku postu chciałabym Wam powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo cieszę się, że moje Christmas Candy tak bardzo przypadło Wam do gustu :) Jest mi strasznie miło, że licznie bierzecie w nim udział i mam nadzieję, że jeszcze wiele osób spróbuje w nim szczęścia :) Serdecznie zapraszam!
A teraz słów kilka odnośnie pięknej przesyłki od firmy RevitaLash...



Tak jak obiecywałam, zapraszam Was na kolejne, tym razem Świąteczne Rozdanie - 
"Christmas Candy" 
i życzę powodzenia bo paczka będzie duża, a zwycięzców dwóch... :)


Długo myślałam co zapakować do świątecznej paczuchy, bo chciałam, żeby każdy znalazł coś dla siebie... i dla duszy i dla ciała :) Wiem też, że niektóre produkty z paczki mogą posłużyć jako prezenty dla Waszych najbliższych stąd rozdanie odbywać się będzie w dniach 21.11.15-20.12.15 do godziny 23:59 :)
Następnego dnia tj. poniedziałek 21.12.2015 ogłoszę wyniki rozdania i skontaktuję się w sprawie wysyłki, aby paczka zdążyła dojść jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia hoł hoł hoł ;)
A co zawiera sama paczka:
  1. Kremowy żel pod prysznic Balea - Black Secret - limited edition 
  2. Lawendowy żel pod prysznic Botanic SPA - Estetica
  3. Delikatne mydło glicerynowe w kształcie róży - Romantic SPA - Eroni
  4. Świeca w iście świątecznym czerwonym kolorze wys. 20 cm, czas palenia 70 h - Ikea
  5. Music CD Zen Garden - Pure tranquil music - spokojne i relaksujące nuty do uzupełnienia domowego SPA
  6. Zabawna i romantyczna powieść kryminalna Dorothy Howell "Torebki i morderstwo" - do przeczytania jednym tchem, bestseller NY Timesa z przed kilku lat :)
  7. W paczce świątecznej oczywiście musi znaleźć się odrobina słodyczy, a więc duże opakowanie Śliwek nałęczowskich w czekoladzie - Solidarność
  8. Pomadka ochronna AA My Lipcare do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii - smakowicie migdałowa
  9. Błyszczyk do ust Revlon Colorburst - 042 Bellini
  10. Błyszczyk do ust Miss Sporty LIP Liquid Millionaire - 100 Starlight Pink
  11. Konturówka do ust Astor - 019 Blossom
  12. Jedna para sztucznych rzęs 
  13. Tusz do rzęs zwiększający objętość - czarny - Yves Rocher
  14. Jajko do makijażu - Ebelin - DM - w kolorze liliowym
  15. Manhattan Lakier Top Coat - PRO MAT
  16. Neonowy lakier Neon Fluo w kolorze soczystej pomarańczy
  17. Wibo lakier liner Art z cieńkim pędzelkiem - biały
  18. Ozdoby do paznokci: 2x naklejki wodne, 2x ozdoby kółeczka, 1x duże kryształki
  19. Próbki: kosmetyków z Morza Martwego, cenionej amerykańskiej firmy Premier - Krem, Wypełniacz zmarszczek, Serum i Maska szt 4, próbka kremu Nivea Care nawilżającego, próbka kremu Lumene SOS
  20. Opaska do włosów, brązowa, wykończona milutkim zamszowym materiałem, ozdobiona malutką kokardką ze sklepu Katherine
  21. Dezodorant Avon - roll on - 48h
  22. Perfumka Journey® Eau de Parfum Mary Kay
  23. Próbka męskiego zapachu Potion
  24. A teraz coś dla Waszego Faceta, Taty, Brata - Zestaw Żel po prysznic + Dezodorant AXE Gold Temptation 
  25. Zegarek Geneva w niebieskim kolorze i z ślicznymi azteckimi wzorkami na tarczy ze sklepu Katherine + niebieskie, wiszące kolczyki do kompletu.
+ NIESPODZIANKA - ozdoba świąteczna :)
I tak przedstawia się zawartość Christmas Candy :) Dla każdego coś miłego :)
21.12.2015
wylosowane zostaną dwie osoby, jedna otrzyma paczkę główną opisaną powyżej, a druga osoba, zostanie obdarowana drugą - świąteczną ozdobą niespodzianką! :) 



Aby wziąć udział w losowaniu, wystarczy przejść poniższe kroki:
  1. Zostać publicznym obserwatorem mojego bloga - warunek konieczny
  2. Zostać "lubisiem" na Facebooku KLIK
  3. Umieścić na swoim blogu podlinkowany banner do rozdania lub na Facebooku publicznie informację o rozdaniu (bannerek powyżej)
  4. Umieścić osobną notkę na swoim blogu o moim Christmas Candy
  5. Napisać swojego maila, abym mogła się z Tobą skontaktować :)
Standardowo, nie chcę, żebyście musiały głowić się nad jakimiś uzasadnieniami dlaczego do Was ma trafić paczka itp :) Ma być miło, świątecznie i przyjemnie z zaznaczeniem, że każde zgłoszenie zostanie przeze mnie dokładnie sprawdzone i osoby, które od-klikną obserwowanie bloga po Christmas Candy, nie będą mogły wziąć udziału w kolejnym, a ono pojawi się bardzo szybko po tym :) A więc warto! :) Przesyłki wysyłam na terenie PL na swój koszt.
Będzie mi bardzo miło jeśli będziecie polecać zabawę swoim bliskim i znajomym :)

WZÓR KOMENTARZA:
  1. Obserwuję jako ...
  2. Lubię na Facebooku TAK/NIE jako ...
  3. Informacja o rozdaniu TAK/NIE (link do banneru/Facebooka)
  4. Informacja o rozdaniu TAK/NIE (tutaj proszę o link do notki)
  5. Twój@email.com

Życzę dobrej zabawy i powodzenia :) hoł hoł hoł ;)

Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).

Nie zawracałam Wam głowy poszczególnymi zakupami, bo i tak rozpisałam się kiedy była akcja na produkty do ust i paznokci, więc dziś, ostatniego dnia kiedy można zrobić zakupy taniej, Rossmanowe łupy -49%, które zdobyłam na promocji kosmetyków do oczu i twarzy :) Podobnie jak ostatnio, postawiłam na ulubieńców, a więc zaczynajmy:

Za oknem leje jak z cebra, pies zwinięty w kuleczkę, leży koło fotela i drzemie, a ja z okazji dnia wolnego zabrałam się za porządkowanie i selekcję rzeczy :) podkreślę tylko... "dnia wolnego" ;)
No bo po co mieć chwilę dla siebie, skoro można już zacząć porządki przedświąteczne, ale może nie nazwę ich przedświątecznymi, a sezonowymi, bo dwa raz w roku staram się "oczyszczać" naszą nie dużą przestrzeń, z niepotrzebnych rzeczy i akcesoriów.
Nasza ogromna szafa podzielona jest też na pory roku, tak, dobrze czytacie pory roku :) Obowiązująca pora i rzeczy z nią związane znajdują się na dole, a reszta na górze, a skoro zapowiadają śnieg, to postanowiłam dziś wszystkie wiosenno-przejściowo-letnie rzeczy zapakować już na górę, a ciepłe, zimowe przepakować na dół :)
Pewnie zejdzie mi do wieczora, ale praktycznie na samym początku wzięłam się za biżuterię, bo po sezonie letnim i moim wiecznym pośpiechu duża część łańcuszków i bransoletek jest poplątanych, kolczyki wałęsają się gdzie popadnie, a warto też mieć porządek w swoich kasetkach z biżu :)
Przeglądając i układając wszystkie świecidełka, dopadła mnie nostalgia, zatęskniłam za ciepłem, słońcem i zapachem morza, stąd przerwa w sprzątaniu i post o moich ulubieńcach lata w kategorii Biżuteria :) Oto oni:



Niby nie wiele, ale mam trzy pierścionki, które noszę co dzień oraz kolczyki na sztyfcik, a ta czwórka to mój must have do wielu stylizacji wiosenno letnich :)
Przewaga koloru złotego, ponieważ pierścionki i obrączkę mam w kolorze złotym, i do wszystkiego pasują :)
Co sądzicie o biżuterii sztucznej? Wolicie taką tańszą czy zainwestować u jubilera?
Mam o tyle dobrze, że sztuczna biżuteria nie uczula mnie, a zakupy zawsze robię w hurtowni Katherine i powiem szczerze, że na jakości też się nigdy nie zawiodłam.
Kiedyś jeszcze zbierałam wspólne zamówienia z koleżankami, bo była minimalna kwota zakupów na 100 zł netto, a biżuteria jest tak tania, że jednej osobie ciężko było uzbierać produktów na tą kwotę, ale obecnie zostało to zniesione i można kupować do woli :) Oczywiście za to ogromny + dla firmy :) Kolejny + też za to, że powiększają asortyment nie tylko o biżuterię :)
Jak to u mnie, znalazłam też rzeczy, które kupiłam i całkiem o nich zapomniałam :D A bardzo mi się podobają :)


Znacie ten sklep? :) Też lubicie porządek w szafie czy artystyczny bałagan? :) No i jak Wam się podobają moi ulubieńcy? :)

Miłego dnia! :*

Żele pod prysznic używam odkąd pamiętam i jakoś zawsze wolałam je bardziej niż mydełka. Jako nastolatka regularnie chodziłam na basen i trenowałam siatkówkę, więc zużycie akurat tego kosmetyku było nieziemskie ;) Wtedy jeszcze zwracałam uwagę tylko na zapach produktu i nim głównie się kierowałam podczas zakupu, ale z wiekiem, moja skóra zrobiła się bardziej wymagająca, szybciej się wysusza, a co za tym idzie, zaczęłam sprawdzać składy i wybierać kremowe żele pod prysznic, które nie wysuszają skóry, dodatkowo pielęgnują ją już podczas mycia i oczywiście pięknie pachną :)
Będąc regularnie w krótkich wizytach w Niemczech, kilka lat temu zauważyłam kosmetyki Belea i tak zaczęła się do nich moja miłość :) W domu zawsze mam kilka sztuk w różnych zapachach bo przywożę zapasy i tak oto pokrótce przedstawię Wam moje plusy - zalety żeli bo minusów się nie dopatrzyłam :)

  • Zapach - zacznijmy od zapachu bo wiele z nas właśnie nim kieruje się przy zakupie - jest intensywny, długo utrzymuje się na skórze (i w samej łazience;)), dodatkowo co chwile pojawiają się edycje limitowane, w różnych ciekawych, nietuzinkowych połączeniach zapachowych - BAJKA! :) 
  • Wydajność - na nią nie możemy narzekać, bo niewielką ilością żelu, bez problemu namydlimy wcześniej zwilżone ciało wodą - bardzo dobra,
  • Konsystencja nie jest wodnista, są kremowe, nie uczulają i pięknie nawilżają skórę podczas mycia 
  • Cena bardzo zachęca do zakupów, ponieważ butelka żelu 300 ml kosztuje około 1 euro, a więc jak na żel o obłędnym zapachu i piękną kremową konsystencją, cena jest bardzo dobra :)
  • Opakowanie jest wygodne, zatyczka na górze jest poręczna i można ją otworzyć jednym paluszkiem, kolory na opakowaniu nawiązują do zapachu produktu, grafika jest nowoczesna i przyjemna dla oka :)


Co pisze producent (opis do żelu malina z trawą cytrynową;"Himberee&Zitronengras"):
Kremowy żel pod prysznic zawierający ekstrakt malin i trawy cytrynowej oraz specjalną formułę Poly-Fructol dzięki czemu znakomicie nawilża skórę i jednocześnie chroni ją przed wysychaniem. Ma cudowny malinowy zapach. Neutralne pH, produkt przebadany dermatologicznie. Pojemność opakowania 300 ml. Waga ok. 360 g.



Jak pisałam wyżej minusów nie zauważyłam, a więc mocne 5 zalet / na 5 możliwych punktów do zdobycia :)
Oczywiście nie ograniczam się tylko do produktów tej firmy, bo testuję również inne żele i mam ulubieńców z innych firm, ale nie są to produkty z tej półki cenowej i z tak bogatą, rozwiniętą linią zapachową :) Już nie długo przedstawię Wam, płyn do kąpieli również z tej firmy :) 
A jakie są Wasze opinie o produktach Balea? Lubicie? :)




Tak jak obiecałam, urodzinowe rozdanie, które trwało do wczoraj (czyli moich urodzin), dziś doczekało się losowania i ogłoszenia wyników :) 
Wszystkim dziękuję za udział, bardzo mi miło, że rozdanie przypadło Wam do gustu :) W tym roku chcę jeszcze utworzyć dla Was dwa rozdania, lecz w typowo kosmetycznym wydaniu, więc proszę nie odlubiać, bo czemu mają Was ominąć nagrody? :) 
Natomiast co do samego losowania, wszyscy uczestnicy, którzy spełnili moją prośbę w 4 punktach, zostali zapisani na karteczkach i wrzuceni do maszyny (wazonu) losującego ;)
Wylosowałam jedną karteczkę, a wyglądało to tak:

I udało mi się wylosować karteczkę z danymi Anna Rozaneczka :)

Po dokładnej weryfikacji, stwierdzam, że Ania poprawnie wykonała wszystkie 4 kroki, o które prosiłam i do niej wysyłam naszyjnik :)
Gratulacje! W ciągu kilku minut wyślę wiadomość o wygranej, jeśli w ciągu 3 dni nie otrzymam odpowiedzi, przeprowadzę losowanie ponownie :) 
Dziękuję wszystkim za udział i bądźcie czujni, kolejne rozdanie już niedługo :)

A teraz zapraszam Was na rozdanie u Paulinki :) -->KLIK<--


Dobrej nocy! :)


Kochane, tak jak obiecywałam dziś wieczorem na blogu podam wyniki urodzinowego rozdania :)
A teraz chciałam Wam pokazać urodzinowe pazurki jakie sobie sprawiłam (post miał pojawić się wczoraj, ale nie zdążyłam). Pazurki robiłam w poniedziałek i na Instagramie można było zobaczyć zajawkę ;) Ale do rzeczy...


Ostatnio było dużo o kolorówce, więc dziś troszkę o pielęgnacji, a to dlatego, że podczas wczorajszej niedzieli zafundowałam sobie domowe mini SPA i skorzystałam z bogactwa morza martwego :)
Błoto firmy White Flower's kupiłam w Rossmanie w promocji za około 15 zł, a więc cena atrakcyjna, patrząc na duże opakowanie (500 g), a samo opakowanie jest bardzo estetyczne i poręczne. Dodatkowo z etykiety górnej i bocznej, zachęcił mnie do zakupu napis "bez konserwantów i innych dodatków chemicznych" - co bardzo mi się podoba :)
Po otwarciu opakowania wita nas delikatny, nieprzeszkadzający zapaszek proszku w brązowym kolorze...





















Co pisze Producent:
Błoto suszone  jest nowością na rynku europejskim, choć sposób jego produkcji jest bardzo prosty. Błoto suszone powstaje z czarnego błota kosmetycznego pozyskiwanego w tradycyjny sposób (ręcznie) z brzegu Morza Martwego. Wydobyte czarne, mokre błoto jest rozkładane na słońcu, na specjalnie do tego celu przygotowanej platformie i poddane działaniu promieni słonecznych. W depresji, w której zlokalizowane jest Morze Martwe, opady deszczu są rzadkością, w większości dni w roku świeci na tym obszarze słońce. W takich warunkach mokre błoto wysycha bardzo szybko, po czym poddane jest procesowi mielenia i sterylizacji promieniami UV. W takiej postaci, bez żadnych dodatków (wypełniacze, polepszacze, konserwanty itp) trafia do Państwa. Bardzo interesującą rzeczą jest fakt, że wydobyte bezpośrednio z Morza Martwego błoto posiada czarny, smolisty kolor, zaś po wyeksponowaniu go na słońce zmienia swój kolor na kawowy. Suszone błoto pomimo zmiany koloru na jaśniejszą zachowuje wszystkie swoje właściwości, takie same jak mokre, czarne błoto bezpośrednio po wydobyciu z morza
Błoto można stosować w formie maseczek i okładów na całe ciało. Jest nadzwyczaj skuteczne w walce z problemem przetłuszczającej się skóry, niezastąpione w pielęgnacji cery tłustej i mieszanej oraz nieocenione w zwalczaniu trądziku i wykwitów skórnych wywołanych łojem zatykającym pory skóry.
W formie maseczek na twarz błoto stosuje się zwykle 1 x w tygodniu na ok. 15 minut. Błoto powinno się zmyć ciepłą wodą przed jego całkowitym zaschnięciem (w czasie "podsychania"). Przed nałożeniem maseczki lub okładu błotnego na ciało na czas podany wyżej zaleca się przeprowadzenie próby skórnej (błoto z Morza Martwego ma bardzo silne działanie). Zaczerwienienie skóry i lekkie pieczenie jest naturalną reakcją skóry. Niepokojące jeswt bardzo silne zaczerwienienie i pieczenie skóry. W takim przypadku należy zrezygnować z maseczki lub okładu.
Przygotowanie maseczek i okładów z suszonego błota z Morza Martwego jest bardzo prostą czynnością. Przede wszystkim trzeba dobrać odpowiednią ilość proszku do planowanego zabiegu. W przypadku maseczek na twarz jednorazowa porcja sproszkowanego błota to kilka łyżeczek od herbaty. Do proszku, który wsypujemy do niedużego naczynka, należy dodać niewielką ilość wody (zwykle na 7 porcji suszonego błota - 1 porcja wody). Należy pamiętać, aby błota nie rozrabiać raczej zwykłą wodą z kranu. Najlepiej użyć do tego celu wodę mineralną, w ostateczności zwykła wodę przegotowaną.



Maseczkę przygotowałam dokładnie według zaleceń. Nakłada się bez zarzutów, sami przygotowujemy konsystencję, a więc moja maseczka nie spływała i równomiernie zasychała na buzi. Nie mam trądziku, ale moja skóra jest mieszana, więc byłam bardzo zadowolona, kiedy po zmyciu czułam odświeżenie, oczyszczenie i zmatowienie, które utrzymywało się przez dłuższy czas. Jest to już trzecie opakowanie błota, które zużywam i szczerze Wam je polecam :) Jak dla mnie jest idealnym kosmetykiem do domowego SPA i dostaje 5+/5, ponieważ sam zabieg jest bardzo relaksujący i przyjemny :)
A jakie są Wasze ulubione maseczki błotne lub inne? :) I co ile fundujecie sobie domowe SPA? :)

No i stało się :) będąc przejazdem, odwiedziłam Galerię Krakowską no i weszłam do Rosska :) nie chciałam NIC kupować :) ale jak zobaczyłam szafę z Catrice no to jak mogłam do niej nie podejść??? :) Wybór był już mały, bo szafy mocno przetrzepane, ale jeden odcień na testerze był tak piękny, że pojawiła się łezka w oku kiedy okazało się, że nie ma już pomadek Luminous lips w tym kolorze... po czym przeglądając inne odcienie, ku mojemu zadowoleniu okazało się, że jakiś 'duszek' ;) przełożył mój piękny kolorek do innej przegródki i tak oto soczyście różowo-czerwona pomadka trafiła do koszyka. Jest to cudowny odcień 110 My Pink Instinct. Oczywiście już niedługo, dokładna prezentacja kolorku :)


Patrząc na szafę obok, przypomniałam sobie, że przecież mój preparat do skórek jest już w połowie pusty, więc skorzystałam z promocji i za 3,50 kupiłam Cuticle Remover z Wibo.


I na koniec, nie chcąc mieć wyrzutów sumienia, że kupiłam w tej promocji tylko kolorówkę, skusiłam się na Extra Soft Bio SOS z Eveline, czyli regeneracyjny balsam do ust :) no bo w końcu coś do pielęgnacji też trzeba mieć ;) 



I to by było na tyle :) Lubicie, znacie? :)
Przepraszam też za jakość zdjęć, ale szczegółowe recenzje będą już w lepszej rozdzielczości :)

Dodatkowo zapraszam i informuję o Mikołajkowym konkursie, który trwa od 06.11.15-06.12.15 u Malkontentki :)



Przypominam też, że 11.11.15 kończy się Urodzinowe Rozdanie u mnie :) ->>> KLIK <<<-


Zapraszam do zabawy! :)
Manicure powstał w ubiegły piątek (zajawka była na Insta), a post dopiero dziś ponieważ na weekendzie nie miałam czasu go dodać, a w poniedziałek chciałam się z Wami podzielić moimi łowami z Rosska :)
Mani wykonywałam przyjaciółce, która pierwszy raz skorzystała z hybryd, mając dość malowania pazurków co trzy dni, czekania aż wyschną i robienia wszędzie śladów ;)
Do wykonania użyłam lakierów hybrydowych:
  • Semilac 135 Frappe, jest to odcień nude, klasyczny i ponadczasowy oraz 
  • Semilac 121 Ruby Charm, jest to mocny, wyrazisty, elektryzujący róż, krótko mówiąc... przepiękny :)


Przed wykonaniem manicure, standardowo przygotowałam pazurki, następnie baza, również z Semilac, kolorki i na sama górę Top, też Semilac. Na palcu serdecznym i kciuku, dodałam mieniący pyłek, aby stworzyć efekt syrenki :) Niestety dwa pazurki są innej długości, więc albo poczekamy żeby 'dorosły' do reszty, albo następnym razem użyję Semilac Hard i troszkę je przedłużę.
I w sumie tyle :) A jak wyszedł mani zobaczcie same :)




A jak Wam podoba się takie zestawienie kolorków? :)

Nie tylko ja wyruszyłam dziś do Rossmanna na zakupy -49%, a dokładniej to wydawało mi się, że wszystkie uczennice szkół średnich i gimnazjów są na wagarach, a studentki nie mają zajęć, nie wspominając o braniu przez Panie "połówki" w pracy, aby pójść do drogerii rano i jeszcze mieć duży wybór ;)
O tym jak tłoczno było już wiecie, ale na szczęście udało mi się kupić to co chciałam, a dokładnie kosmetyki do ust, bo zwykłe lakiery nie są mi potrzebne (jeszcze w tym tygodniu post o pięknym odcieniu Semilaca Ruby Charm:))
Nie chciałam też przesadzać ilościowo, ponieważ pomadek, błyszczyków i innych mam już dość sporo, więc zaopatrzyłam się w moich ulubieńców jak i dwie nowości :)
No to w skład zakupów weszły:

1. Trzy odcienie błyszczyków ulubieńców Bell HYPOAllergenic; numer 10, 09, 07 (od lewej), a dlaczego je kocham możecie przeczytać tu KLIK :)


2. Konturówki do ust:
  • Lovely Perfect Line; numer 2
  • Astor; numer 019 Blossom
  • Miss Sporty, numer 005 Congo


3. Błyszczyk do ust Wibo Sensation XXL - ulubieniec; numer 1; 5 ml


4. Błyszczyk do ust Miss Sporty Hollywood; numer 260 Beverly Boulevard; 8,5 ml


5. Błyszczyk do ust Miss Sporty LIP millionaire; numer 100 Starlight Pink; 8,5 ml


6. Błyszczyk do ust Eveline 3D Silk Effect; numer 260; 7 ml


No i to na tyle :) Niby nic specjalnego, ale radochy dużo :) Może jeszcze w ciągu tygodnia się skuszę i zajrzę ponownie, aby coś upolować :) Ale nie ukrywam, że czekam z niecierpliwością na promocję na kosmetyki do oczu i twarzy. Oczywiście szczegółowe recenzje produktów już wkrótce.
A jak tam Wasze zakupy? :) Na co się zdecydowałyście? :)